Barack Obama idzie z duchem czasu. Wygłoszone przez niego 24 stycznia 2012 orędzie o stanie państwa (state of the union address) zostało wzbogacone o równolegle wyświetlaną prezentację. Nie widzieli jej kongresmeni, nie wiedzieli jej widzowie siedzący przed ekranami telewizorów, towarzyszyła bowiem wyłącznie transmisji internetowej na stronach Białego Domu. Podczas trwającego nieco ponad godzinę wystąpienia (tu jego treść), na części ekranu wyświetlono niemal setkę slajdów.
Barack Obama jest świetnym mówcą i jest pewnie lepszym mówcą niż prezydentem. Podczas tego wystąpienia pokazał się w doskonałej formie, emanował siłą, uwodził głosem, przyciągał swoim naturalnym magnetyzmem itd. Przemówienie przygotowane zostało bardzo zręcznie: politycznym pomysłom prezydenta towarzyszyły twarde dane o jego sukcesach i planach reformy podatków czy edukacji, ale nie zabrakło nut historycznych i sentymentalnych, gdzie odwoływał się do pozytywnych mitów amerykańskiej tożsamości. Kilka historii miało swojego realnego bohatera, Amerykanina z krwi i kości, który był zaproszony do Kongresu i którego pokazywała kamera w momencie, gdy Obama opowiadał historię z nim związaną.
Gdy przywołał regułę Buffeta i namawiał do takiej zmiany prawa, aby każdy kto zarabia powyżej 1 miliona dolarów płacił 30 procentowy podatek – widzieliśmy twarz słynnej już sekretarki Warrena Buffeta, która płaci wyższy podatek niż jej pracodawca. Gdy mówił o innowacjach, wspomniał Steve’a Jobsa, wtedy jego wizerunek pojawił się na slajdzie, a w kadrze pojawiła się jego żona Laurene Powell Jobs.
Jednak większość czasu Obama poświecił (mniejsza o to na ile to pobożne życzenia, wszak to rok wyborczy, ale to nie blog polityczny) nadwątlonej potędze swojego kraju, potrzebie pobudzenia gospodarki, bezrobociu, sprawom zielonej energii, reformy edukacji czy ogólnie poprawie jakości życia Amerykanów. Te zagadnienia ilustrowały w większości proste i raczej czytelne slajdy zawierające wykresy, infografiki czy istotne komunikaty i liczby.
Z komentarzy, które widziałem w internecie, wprawne oko specjalistów wyłapało, że niektóre wykresy nie trzymają proporcji (to prawda), inni chcą poznać źródła danych, aby sprawdzić czy grafiki nie zostały nadmiernie uproszczone, czytaj zmanipulowane na potrzeby propagandy sukcesu administracji Obamy. To prawda, na czymś takim można łatwo polec.
Cała prezentacja została przygotowana bardzo ciekawie. Chociaż jeden z najważniejszych politycznie komunikatów, zaraz na początku wystąpienia pokazujący slajd z Osamą bin Ladena bardzo odstaje od reszty. Rozumiem jednak, że trudno łamać sobie głowę, aby ciekawie pokazać wroga publicznego numer 1.
Pamiętając o odbiorcach, którzy dzielili uwagę podczas transmisji między prezydenta a slajdy, pewne wykresy mogłyby być prostsze i bardziej czytelne i zawierać mniej opisów. Niewątpliwą trudnością był pionowy układ slajdów, ale taki wynikał z konieczności ich prezentacji na ekranie podczas przemówienia.
Nie jest tajemnicą, że przemówienia prezydenta to efekt kolektywnej pracy samego zainteresowanego oraz zespołu doradców, autorów i resercherów, na czele którego stoi Jon Favreau.
Dla osób, których interesuje prezydencka kuchnia Biały Dom przygotował krótki film pokazując prezydenckich ghostwriterów podczas procesu twórczego.
Podsumowując: cieszy pomysł wzbogacenia tradycyjnych politycznych wystąpień o slajdy i infografiki. Gdy trudno skupić uwagę na tym co politycy mają do powiedzenia, szczególnie gdy przekaz jest banalny, pompatyczny albo obfituje w nadmiar detali, prezentacja może uczynić go bardziej ludzkim. Obama tego nie potrzebował, bo miał ciekawie napisane wystąpienie i dobry występ. Ale on też zdaje sobie sprawę, że ludzka pamięć jest ulotna, że trudno skupić uwagę przez godzinę na mówcy, że ciekawiej można opowiadać obrazem podsuwając odbiorcom częściowo już zinterpretowaną informację. Poza tym takie wystąpienie zaczyna żyć swoim życiem w internecie, zainteresuje tych, którzy nie mieli powodu, aby posłuchać, a teraz będą mogli jeszcze popatrzeć.
Myślę, że dobrym sprawdzianem jakości przemówienia jest przetestowanie jej właśnie pod kątem wizualizacji i równoległego opowiedzenia przez slajdy i infografiki. Jestem ciekaw, który z polskich polityków pierwszy odważy się pójść tą drogą.
Wszystkie slajdy wyświetlone podczas orędzia można obejrzeć tutaj.
Jako uzupełnienie polecam tekst Anny Dąbrowskiej z POLITYKI Speechwriterzy, czyli jak pisać na polityczne zamówienie o tym, kto pisze przemówienia polskim politykom.