Mieszkam w Gdyni od 6 lat, 5 miesięcy i 12 dni. Gdynia przekonuje do siebie nadmorską lokalizacją i wiatrem od morza, ale większe emocje związane są z historią miejsca i jego (nową) tożsamością.
Dokładnie 90 lat temu rybacka osada otrzymała prawa miejskie, a Gdynia przeobrażając się w miasto portowe dowiodła, że sukces bierze się łączenia śmiałej wizji, z konsekwencją i pracowitością.

Historię Gdyni, jak i obietnicę, którą miasto składa i czym kusi przyjezdnych doskonale oddaje slogan Gdynia – miasto z morza i marzeń wymyślony przez Joannę Grajter. Zaś przedsiębiorczy mieszkańcy niezmiennie uważają, że Gdynia jest najlepszym miejscem do życia.
U mnie Gdynia budzi niedosyt, a widok odpływających statków wzmaga marzenia o miejscach za horyzontem. Z Nabrzeża Francuskiego przez dekady wypływały transatlantyki, dziś zdarzenia te upamiętnia Muzeum Emigracji powstałe w gmachu Dworca Morskiego.
Gdynia nie musi być portem docelowym. Może jest punktem przesiadkowym, aby wybrać się w dalszą podróż?
[999 znaków]