Czy to prawda, że nie ciekawią nas rzeczy o których nic nie wiemy?
Jechałem w grudniu do centrum handlowego, gdy moją uwagę zwróciło Audi RS6, za którym stałem na skrzyżowaniu. Sportowe kombi posiada pod maską silnik o mocy 600 koni mechanicznych. Auto miało zwykłą gdyńską rejestrację, jednak dla mnie liczby i litery znajdujące się za GA nie wyglądały na przypadkowe.
Pomyślałem, że prawdopodobnie zawierają informację o mocy auta: wysoka liczba zakończona literami KM nie może być przypadkowa. Szczęśliwie się złożyło, że jechaliśmy w to samo miejsce, po wjeździe na parking odszukałem właściciela i zapytałem o moje podejrzenia.
Otwieranie, zamykanie i klikanie
Jeśli chcesz wiedzieć jak skończyła się ta historyjka, to znaczy, że otworzyłem u Ciebie lukę informacyjną. Podałem część informacji, które zainteresowały Cię na tyle, że chcesz poznać ciąg dalszy.
Na tym mechanizmie opiera się storytelling tworząc luki informacyjne, a następnie je zamykając. Po co? Po to, aby by otworzyć kolejną, a potem kolejną i utrzymywać zaangażowanie odbiorcy.
Jak wciągniesz się w kryminał, czytasz do końca, aby wiedzieć kto zabił. Analogicznie będzie z sezonem serialu, który chcesz obejrzeć za jednym zamachem (binge watching), aby pozbyć się dyskomfortu związanego z niewiedzą. Osobiście doświadczyłem tego stanu, gdy wciągnąłem się w serial Breaking Bad.
Serwisy informacyjne zapowiadają, że podadzą ważne wydarzenie dotyczące XYZ, ale aby poznać szczegóły musisz obejrzeć pełne wydanie. Serwisy internetowe tworzą tytuły (często irytujące clickbaity) w taki sposób, abym nie mógł się oprzeć potrzebie kliknięcia i domknięcia informacyjnej luki. Miłośnicy sportu kibicują drużynom czy zawodnikom nie tylko po to, aby dowiedzieć się czy wygrali, ale także przekonać się czy sami mieli rację, gdy typowali rezultat.
Luka informacyjna (luka ciekawości) może przejawiać się również w taki sposób jak z tablicą rejestracyjną: byłem ciekawy i chciałem dowiedzieć się jak jest i czy miałem rację. Jeśli i Ty chcesz poznać odpowiedź, musisz zajrzeć na koniec tekstu.
Czym jest luka informacyjna?
Z istnienia luki informacyjnej zdałem sobie sprawę, gdy zajmowałem się zawodowo tworzeniem prezentacji, czytałem i obserwowałem co działa na uwagę odbiorców i jak skutecznie włączać ich ciekawość. Na pytanie skąd się bierze luka informacyjna odpowiedział psycholog George Loewenstein w artykule The psychology of curiosity: A review and reinterpretation.
Dwa czynniki definiują luki informacyjne: to, co wiem i to, czego chcę się dowiedzieć. Kiedy zdam sobie sprawę, że jest coś, czego nie wiem, zwykle bardzo chcę poznać odpowiedź. Ten fragment informacji rozpala ciekawość, tworząc świadomość własnej niewiedzy, co z kolei wywołuje pragnienie dowiedzenia się więcej. Ten dyskomfort daje o sobie znać w formie pytania: Kto za tym stał? Co jest źródłem jego porażki? Dlaczego ona płacze? Czy miałem rację? Ten stan wywołuje potrzebę zamknięcia tej informacyjnej przepaści.
Co ważne, nie ciekawią nas rzeczy o których nic nie wiemy. Można być ciekawym tylko tematów, o których posiada się już pewną wiedzę. Dopiero gdy zdobędę informacje na dany temat, stanę się bardziej skłonny do skupienia się na tym, czego nie wiem. Dlatego nie brak informacji napędza ciekawość, ale luka w posiadanej informacji. Ten dyskomfort może mnie dosłownie boleć, gdy bardzo chcę poznać odpowiedź albo ciąg dalszy historii, a ona nadejdzie np. za tydzień jak w przypadku serialu emitowanego w cotygodniowych odcinkach.
Ciekawość jest napędzana przez wiedzę: im więcej wiesz na dany temat, tym bardziej odkrywasz, ile pozostało do odkrycia. Świadomość tego, o czym nie wiesz, jeszcze bardziej rozpalają twoją ciekawość – wyjaśnia Loewenstein. Kto zna stolice trzech z 50 amerykańskich stanów, prawdopodobnie myśli, że coś wie. Jednak kto nauczył się nazw 47 stolic stanów, prawdopodobnie pomyśli o sobie, że nie zna tylko trzech stolic, rośnie szansa że podejmie wysiłek, aby nauczyć się pozostałych trzech.
Człowiek na poznawczym głodzie
Z pomysłem podziału ciekawości na dwa typy wyszedł w latach 50. XX w. psycholog Daniel Berlyne. Zauważył, że jeden typ ciekawości pobudzają nowe bodźce zmysłowe, druga zostaje wywołana, gdy docierają do nas informacje, które nie zgadzają się z naszą wiedzą, przekonaniami lub nastawieniami. (W najnowszym modelu bierze się pod uwagę 5 wymiarów ciekawości).
W najprostszym ujęciu możemy spojrzeć na ciekawość jako pewną naturalną każdemu z nas dyspozycję. To ciekawość związana z potrzebą zaspokojenia różnorodności (diverse curiosity). Ten typ ciekawości jest głodny informacji, otwarty na poszukiwanie doświadczeń, pomaga poznawać nowych ludzi. Jednocześnie jest impulsywny, skacze z tematu na temat, jest antidotum na nudę.
Gdy nie ma określonego celu, może sprowadzać się do powierzchownego klikania po stronach internetowych. Z taką intencją projektowane są serwisy internetowe, a zwłaszcza social media, które pobudzają ośrodek nagrody, aby przewijał kolejne filmy, rolki i zdjęcia bez końca. Co ciekawe, również powieści są dziś pisane inaczej, krótsze rozdziały mają zdynamizować fabułę, więcej równoległych akcji ma działać stymulująco, abym nie zaczął się nudzić.
Ostatnia dygresja, bo ciekawa jest również sytuacja w kinie. Chociaż długość współczesnych filmów wzrosła o 24 proc. w porównaniu do lat 30. (analiza The Economist), a w przypadku najlepszych hollywoodzkich produkcji aż o 50 proc., to skraca się czas ujęć. Dziś pojedyncze ujęcia trwa średnio 2,5 sekundy, w latach 50. nawet dziesięć razy dłużej, wartość wskaźnika spada systematycznie od połowy lat. 80.
Dobrze zagospodarowana i skanalizowana ciekawość różnorodności może przerodzić się w ciekawość poznawczą (epistemic curiosity). Jej celem jest zebranie wiedzy, aby rozwiązać konkretny problem. Jordan A. Litman określą ją jako pragnienie wiedzy, które motywuje jednostki do poznawania nowych idei, eliminowania luk informacyjnych i rozwiązywania problemów intelektualnych.
Ten typ ciekawości wiąże się z systematycznym wysiłkiem poznawczym, tak pracują artyści, naukowcy, konstruktorzy. Ciekawość poznawcza rozkwitła dzięki wynalezieniu druku, powstaniu nauki jako przejrzystego systemu dzielenia się wiedzą czy sieci WWW, którą Tim Berners Lee projektował rozwiązanie z myślą o dzieleniu się zasobami naukowymi. To dzięki niej potrafimy zrozumieć rozbijać jądro atomu, zbudować magnetyczny rezonans jądrowy czy edytować geny.
Z ciekawością związany jest paradoks. Gdy mam poczucie, że moja wiedza jest wystarczająca, nie będę dostrzegał luk informacyjnych. Gdy nie mam świadomości własnej niewiedzy, nie mam motywacji do zadawania pytań. Kiedy nie potrafię poprawnie ocenić stanu swojej (nie)wiedzy, mogę przecenić własne kompetencje. Ten błąd poznawczy nosi nazwę złudzenia ponadprzeciętności.
Najbardziej ludzki typ ciekawości
Istnieje także ciekawość związana z empatią (emphatic curiosity), dotycząca tego, co inni czują oraz co myślą. Oznacza gotowość do wejścia w czyjeś buty, aby przyjąć perspektywę rozmówcy. Ciekawość empatyczna prowadzi do szukania odpowiedzi na pytanie o motywacje: dlaczego ktoś coś robi?
– Wchodzenie w rozmowy z empatyczną ciekawością może pomóc ludziom poczuć się bardziej pozytywnie i wzmocnić poczucie zaufania. W rzeczywistości może nawet pomóc pracownikom służby zdrowia osiągać lepsze wyniki leczenia pacjentów – przekonuje na łamach Psychology Today Jeffrey Davis.
Wreszcie, na ciekawość możemy spojrzeć jeszcze z innej strony, gdy wychodzimy poza subiektywne potrzeby czy praktyczną wartość ciekawości i widzimy w niej być może najważniejszą składową tożsamości Homo sapiens.
– Prawdziwe piękno uczenia się rzeczy, w tym pozornie bezużytecznych rzeczy, polega na tym, że możemy popatrzeć na siebie samych jak na część znacznie większego projektu, który przynajmniej trwa od momentu, gdy ludzie ze sobą rozmawiają. Inne zwierzęta nie nie dzielą się ani nie przechowują swojej wiedzy tak jak my. Orangutany nie zastanawiają się nad historią orangutana; londyńskie gołębie nie przejęły pomysłów na nawigację od gołębi z Rio de Janeiro. Wszyscy powinniśmy czuć się uprzywilejowani, mając dostęp do głębinowej studni pamięci gatunkowej – przekonuje zauważa Ian Leslie w książce Curious.The Desire to Know and Why Your Future Depends on It.
A co z Audi? Dobrze podejrzewałem, że liczba na rejestracji jest informacją o mocy auta, zaś litery KM odnoszą się do koni mechanicznych. Gdy zapytałem właściciela jak to się stało, że udało mu się zdobyć dokładnie taką rejestrację, odparł z uśmiechem, że musiał podrasować silnik, aby się zgadzało.