Fragmentaryczne opisy świata bywają trafniejsze niż obszerne analizy. Gdy rzeczywistość wymyka się jednemu syntetycznemu opisowi, czy głód ciekawości mogą zaspokoić mniejsze porcje?
– Nie istnieje pełne przedstawienie rzeczywistości. Tylko wybór. Cytatem szwedzkiego pisarza i Noblisty Para Lagerkvista otwiera Ryszard Kapuściński Lapidarium III (1997).
Wybitnego reportera fascynowała technika fragmentu, świat miał dla niego naturę kolażu. Uważał, że próba ogarnięcia rzeczywistości jedną syntezą jest skazana na porażkę i sam się do niej przyznawał. Uważał, że ludzka wyobraźnia wytrenowana do życia w małych społecznościach nie nadąża zarówno za tempem zmian jak i globalną perspektywą. Nie ogarniam świata to również wymowny tytuł rozmów przeprowadzanych z nim przez Krzysztofa Burnetko i Witolda Beresia.
Kapuściński uważał, że człowiek nie myśli historiami. – Nasze myślenie jest podzielone. W tej sekundzie myślimy o tym, za kilka sekund myślimy już o czymś innym. Nasze myślenie jest fragmentaryczne. Przejawem tego procesu myślenia jest cykl Lapidariów. Lapidaria nie są reportażem, dziennikiem, ani uporządkowanym zestawem obserwacji. To subiektywna relacja ze świata po którym poruszał się Kapuściński, zbiór fragmentów, wypisów z lektur, notatek ze spotkań i lektur, aforyzmów, migawek z podróży czy cytatów.
1.11.1996.
Teksty. Nieustająca inwazja, która nas przygniata, osacza, wyczerpuje, zamęcza, zabija wrażliwość, zżera czas. (…) Boję się spotykać z ludźmi, bo mi zaraz coś wcisną do czytania. Niechętnie daję adres bo zaraz coś przyślą do czytania. Pytanie, które mi ciągle ktoś zadaje: – Czytałeś to? Nie. – Nie czytałeś? To musisz to koniecznie przeczytać. – Ryszard Kapuściński, Lapidarium I
Czym jest lapidarium?
Lapidarium to część muzeum w którym gromadzi się zbiory z wielu epok, szczątki, fragmenty starożytnych rzeźb i płaskorzeźb, które już nie są całością. Jako, że są to fragmenty tułowia czy głowy, nie można ich wystawiać w salach muzealnych, a szkoda żeby przepadły – wyjaśniał.
Lapidaria są właśnie zbiorem fragmentów myśli z których również nie da się wyrzeźbić całej postaci. Zaletą lapidariów jako gatunku jest przechodzenie od razu do rzeczy, bez opowiadania kontekstu, budowania narracji. – Piszący jest zwolniony od wszystkich przejść, wprowadzeń, od całej tej tkanki łącznej, która tak długo trzeba przygotowywać, wyrabiać jak ciasto. To zdanie francuskiego filozofa Jeana Guittona, również ze wstępu do Lapidarium III, wyjaśnia funkcjonalną naturę fragmentu.
Kapuściński przywołuje Rolanda Barthesa – cytując fragment tekstu Pawła Markowskiego – który uważał fragment za trzecią formę, pośrednią między relacją (anegdotą) a aforyzmem. – Fragment to “radykalna nieciągłość”, to typ wypowiedzi, która jest “sposobem notowania”, efektem otwarcia i zainteresowania codzienną rzeczywistością, ludźmi, wszystkim tym, co znaleźć można w życiu. Pisanie fragmentów to tworzenie przestrzeni eseistycznej, w której nie ma centrum.
Pomysł na Lapidaria jako próbę opisania świata poprzez fragmenty zrodził się w stanie wojennym, gdy tygodnik Kultura dla którego pracował zastał zamknięty, a należący do Solidarności pracownicy wyrzuceni. Pierwotny zamysł obejmował trylogię, w sumie przez 17 lat Kapuściński wydał sześć tomów zapisków.
W wydanym w 1990 r. Lapidarium I reporter sięgnął do notatek z podróży z minionej dekady, dlatego pierwszy tom zaczyna się fragmentami z jego pobytów Ameryce Łacińskiej czy USA. Później zmienił podejście, notował obserwacje, nawiązywał do sztuki, literatury i socjologii, streszczał rozmowy, spotkania – wspominał podczas premiery Lapidarium V w 2002 r.
Wizyta u Alvina Tofflera. Stoi w drzwiach na końcu długiego korytarza. Powitanie bardzo serdeczne. Pokazuje mi swój nowy komputer, potem pokazuje mi, co i gdzie nacisnąć. Kto jest w Ameryce, musi nauczyć się pisać na komputerze (…) Toffler mówi o swoich najbliższych planach. Ma dużo spotkań, jeździ po całym świecie, wygłasza odczyty. Wszędzie go zapraszają, jest głośnym, modnym nazwiskiem. Mówi, jak w historii zmieniło się pojęcie własności. Dawniej była nią przede wszystkim ziemia, potem – fabryka, a dzisiaj najcenniejszą własnością staje się myśl. – Ryszard Kapuściński, Lapidarium.
Drugie życie cytatu
Oprócz krótkich obserwacji, notatek i wyimków w Lapidariach jest również wiele cytatów. Kapuściński korzystał z nich chętnie i uważał, że cytat sam w sobie jest ważnym gatunkiem literackim w czasach, gdy mamy nadprodukcję słowa drukowanego. Dlatego w powodzi słów wartością jest genialne zdanie, olśniewający fragment czy cytat. – Ale jeżeli my go wydobędziemy, jeżeli do oświetlimy i nadamy mu nową formę życia, to ten fragment nam bardzo pomoże określić, zrozumieć ten świat. Kapuściński doceniał wysiłek związany z wyszukiwaniem takich znalezisk, twórczą pracę związaną z dostrzeganiem wartościowych fragmentów w potoku słów i później nadawaniu mu nowej formy życia. Wówczas nie było na to dobrej nazwy, dziś kogoś takiego możemy określić mianem kuratora treści.
Cytat zdaniem Kapuścińskiego jest również formą ocalenia literatury, dla której zagrożeniem jest ona sama. – Ona sama urośnie do takich rozmiarów, że nikt nie będzie w stanie jej śledzić, nikt nie będzie w stanie jej selekcjonować, nikt nie będzie w stanie powiedzieć co tam jest dobre a co złe. W tych warunkach ogromnego znaczenia nabiera fragment, cytat.
To wszystko, co stanowi świat wyobraźni, ma na człowieka największy wpływ. Ten, kto potrafi oddziałać na kształt wyobraźni, zdobywa nad nim prawdziwą władzę. – Ryszard Kapuściński, Lapidarium III
Renesansowe lapidaria, (nie)zwykłe książki
Pierwsze muzealne lapidaria powstały w okresie renesansu, podobnie było z literacką formą, która rozwinęła się wówczas pod postacią tzw. common books, także commonplace books. Był to rodzaj notatnika w którym przedstawiciele klasy wyższej zapisywali cytaty, aforyzmy, przepisy kulinarne, formuły medyczne i prawne, modlitwy, listy, wiersze, notatki z kazań i inne informacje uważane za cenne jak tabele miar i wag. (Wikipedia). W XIX w. commonplace books stały się bardziej popularne wśród osób z klasy średniej, które chciały samodzielnie uczyć się i rozwijać.
W 1685 r. angielski filozof John Locke przedstawił ideę notatników w języku francuskim, która po angielsku ukazała się w 1706 r. jako A New Method of Making Common-Place-Books. Locke pokazał jak korzystać z przysłów, stosować cytaty, radził jak uporządkować treść według tematów i kategorii, jak wykorzystywać pomysły do pisania przemówień. Skany książek Locke’a dostępne są także w wersji online w zbiorach Harvardu.
W ślad za wskazówkami Locke’a wydawcy drukowali puste książki z miejscem na nagłówki i indeksy do wypełnienia przez autorów. Własne common books prowadzili Mark Twain, Ralph Waldo Emerson, Virginia Woolf, Henry David Thoreau, Aldous Huxley czy H.P. Lovecraft. Angielski poeta John Milton zebrał fragmenty ponad osiemdziesięciu autorów w języku angielskim, francuskim, włoskim, łacińskim i greckim.
Temat? Jak znajdować temat? Otóż wszystko jest tematem. Babel pisze: ,,Stylem dokonujemy naszych podbojów, stylem! Mógłbym napisać opowiadanie o praniu, a zadźwięczy jak proza Juliusza Cezara. Od języka i stylu zależy wszystko”. I żali się, że zrobił już 22 redakcje krótkiego opowiadania, a jeszcze nie jest pewien, czy ta ostatnia nadaje się do druku. – Ryszard Kapuściński, Lapidarium III
Analogowy drugi mózg
Tiago Forte, autor książki Zbuduj swój drugi mózg oraz metody BASB (Built A Second Brain) wskazuje na ideę commonplace books jako protoplasty osobistego zarządzania wiedzą (Personal Knowledge Management). – Te książki pomogły wykształconym ludziom poradzić sobie z „eksplozją informacyjną” wywołaną przez prasę drukarską i industrializację. Właściciele przepisywali interesujące lub inspirujące fragmenty ich lektur, tworząc spersonalizowaną encyklopedię cytatów, pomysłów, anegdot, obserwacji i innych informacji, na które natknęli się – wyjaśnia Forte.
Jak zauważa, commonplace books zyskała na popularności w okresie europejskiego oświecenia, kiedy eksplodująca liczba drukowanych mediów zderzyła się ze zmieniającymi się normami politycznymi i społecznymi. Subiektywna forma prowadzenia notatek dawała ludziom miejsce na rozwijanie myśli i pomysłów, uczyli się jej także np. studenci Oksfordu.
Praktyka notowania istniała w starożytnej a później oświeceniowej Europie, ale też w Japonii czy Azji. Grecy używali formy notatek nazywanych hypomnema, co oznacza przypomnienie, notatkę, publiczny zapis. Grecy byli pierwszymi, którzy używali swoich notatek do samodoskonalenia – tłumaczy Forte. Przywołuje Michela Foucaulta, który rozumiał hypomnema jako materialną pamięć rzeczy usłyszanych, notatek z lektur, rozmów, zapisu refleksji. W tym duchu Marek Aureliusz, rzymski cesarz i stoik pisał Rozmyślania (po grecku) jako osobisty zbiór myśli i cytatów przeznaczonych do siebie samego, nadając im formę dialogu z samym sobą zapiski były formą medytacji.
Okazuje się, że common books miały również rodzimy wątek. – Rodziny szlacheckie w Polsce i na Litwie w XVI-XVIII wieku prowadziły silva rerum, międzypokoleniowy notatnik przeznaczony do przechowywania wszystkiego, co rodzina chciała, aby wiedziały przyszłe pokolenia: wpisy typu pamiętnika dotyczące bieżących wydarzeń, wspomnienia, listy, przemówienia polityczne, kopie dokumentów prawnych, plotki, dowcipy i anegdoty, dokumenty finansowe, informacje gospodarcze (takie jak cena zboża), rozważania filozoficzne, wiersze, drzewa genealogiczne, porady (rolnicze, medyczne, moralne) dla potomków i inne.
Skoro padło pojęcie sylwy, przypomniałem sobie jak Stanisław Lem publikował w latach 1993 – 2003 w magazynie Odra krótkie teksty w cyklu Rozważania sylwiczne, wydane pod tytułem Sex-Wars.
Ideą fragmentów zafascynowany był (może wciąż jest) Steven Berlin Johnson, znakomity popularyzator wiedzy, także autor cyklu Hidden Heroes o osobach stojących za rewolucją informatyczną XX w. , który zrealizował dla polskiej firmy Netguru. Gdy Johnson zetknął się z ideą commonplace books postanowił nadać jej cyfrową postać, także, aby pomóc samemu sobie z notatkami. – Kiedy pisałem Where Good Ideas Come From, odkryłem długą i bogatą historię zwykłej książki, jednego z wielkich intelektualnych motorów Oświecenia: książek z cytatami zebranych ręcznie przez XVIII-wiecznych czytelników, opatrzonych adnotacjami, indeksowanych i remiksowanych przez czytelników takich jak Locke, Jefferson i Priestley. W 2013 r. uruchomił serwis Findings.com, społecznościowy notatnik, którego celem było dzielenie się zaznaczonymi wycinkami, ostatecznie pomysł nie przetrwał próby czasu.
Dziś ciekawe fragmenty zaznaczamy na bieżąco na Kindle, w Medium.com czy tutaj na platformie Substack (istnieje możliwość wycięcia fragmentu) i wrzucamy na media społecznościowe.
Najtrudniejsze jest tworzenie. Wszystko inne jest ucieczką przed wysiłkiem tworzenia. (…) – Ryszard Kapuściński, Lapidarium VI
Gatunek z przyszłością i ludzie jak owady
Uchwycony okiem reportera fragment stoi po drugiej stronie do obszernych, syntetycznych form opisu świata, którą może być reportaż, powieść, biografia czy praca o charakterze eksperckim czy naukowym.
Gdzieś pomiędzy znajduje się miejsce na opowiadanie, któremu w lakoniczności bliżej to migawkowego kadru czy subiektywnej obserwacji. Zwróciła na to uwagę Justyna Sobolewska pisząc, że opowiadanie to gatunek z przyszłością, który ma szansę ująć współczesność lepiej niż powieść i przywołuje doskonałą obserwację Jerzego Jarniewicza. – Opowiadanie uzmysławia czytelnikom, że dostępne są nam chwile, a nie czas; miejsca, a nie przestrzeń; człowiek, a nie ludzkość. Przypomina, że obraz świata jest zawsze fragmentaryczny, punktowy i ograniczony – zauważa autor Mondo cane, tomu poezji uhonorowanego Nagrodą Literacką Nike.
Być może ten sposób widzenia cechuje również poetów (Kapuściński również pisał wiersze), że potrafią dostrzec złożoność świata w pojedynczym kadrze. Nie upieram się, ale chyba słychać to w sposobie w jaki poeta i profesor w jednej osobie odpowiada na pytania Piotra Jaconia.
Na znaczenie opowiadania jako poręcznej i najbardziej naturalnej formy snucia opowieści, zwróciła uwagę Olga Tokarczuk podczas Festiwalu Opowiadania. Jej zdaniem opowiadanie będzie gatunkiem przyszłości. – Nasze postrzeganie rzeczywistości rozbiło się i sfragmentaryzowało; przestymulowani, szybko zaczynamy się nudzić. Percepcyjnie być może jesteśmy podobni dziś do owadów – widzimy wszystko w małych kawałkach, w puzzlach i tylko nieliczni mają odwagę i czas, żeby próbować złożyć to w całość.
Uśmiech jest potrzebą życia – człowiek, który się do mnie uśmiecha, dodaje nam sił, optymizmu, wzmacnia nasze poczucie bezpieczeństwa. – Ryszard Kapuściński, Lapidarium VI