– Palę. Piszę jak szalony. 30 stron machnięte, wio dalej. (…) Jest zaproszenie na galową premierę berlińską, kwiaty, nagie Niemki w grosach, szampan, rozpusta, Berlin Zach., Wartburg Nowy, Dewizy, Szał Cię Miał, nerwowe łkanie szczęścia. Odmówiłem. (…) Ten Spokój!
Gdy w 1983 r. Lemowie wyjechali do Wiednia (przez Berlin) i zamieszkali w centrum miasta, Lem z braku ciszy i spokoju obawiał się, że w miejskim zgiełku niczego już nie napisze. Udało się jednak zmienić lokum i przeprowadzili się do niewielkiego domu na obrzeżach miasta. Lem wstawał każdego dnia około czwartej rano i siadał do maszyny do pisania.
Oprócz spokoju, Lem potrzebował do pracy energii, którą czerpał z kupowanych w okolicznej cukierni i często w sekrecie przed rodziną dużych ilościach marcepanu, czekolady i chałwy.
Lem w liście do przyjaciela już w 1960 r. pisał, że potrzebuje spokoju do pracy i zrezygnował nawet z wyjazdów na stypendium do USA czy Kanady.
Barwnymi historiami z życia ojca dzieli się syn Tomasz (fizyk po prestiżowym Princeton University, ku rozpaczy ojca został tłumaczem), w wydanej w 2009 r. książce Awantury na tle powszechnego ciążenia.
Gdyby tylko jedna z jego książek miała pozostać w zbiorowej pamięci, życzyłby sobie, aby była to właśnie „Cyberiada„ – mówił żonie Lem.
„Cyberiadę” otwiera liczące trzy i pół strony opowiadanie „Jak ocalał świat”. Wracam do niego regularnie. Czuć w nim smak marcepanu, czekolady i chałwy; przede wszystkim znajduję jednak wyjaśnienie dlaczego w świecie tyle nicości.
Konstruktor Trurl zbudował niezwykłą maszynę, która potrafiła zrobić wszystko na literę n. Zrobiła więc nici, nimby, nauszniki, neutrony, nurty, nosy, nimfy i niebo – na dodatek niebieskie. Dumny ze swojego dzieła Trurl zaprosił na prezentację konstruktora Klapaucjusza, który wydał rozkaz, aby maszyna zrobiła Nic. Zanim konstruktorzy zorientowali się co się dzieje, maszyna zabrała się do usuwania rzeczy (najpierw tych na n). Usunęła zatem natągwie, nupajki, nurkownice, nędzioły, nałuszki, niedostópki i nędasy.
Gdy przestraszony Klapaucjusz nakazał maszynie cofnąć apokaliptyczny rozkaz, ze świata zniknęły także kambuzele, ściśnięta, wytrzopki, rymundy, trzepce i pćmy. A ponad to graszaki, plukwy, filidrony i zamry. Wtedy maszyna stanęła. Przejmującą pustkę było widać szczególnie na nieboskłonie (w sumie też na n), gdzie między gwiazdami nie było już gryzmaków i gwajdolnic.
Zrozpaczony Klapaucjusz błagał maszynę, aby mogła ponownie stworzyć murkwie. Maszyna niestety nie mogła nic zrobić, bo murkwie są na m. – Owszem, mogę na powrót zrobić niesmak, nienasycenie, niewiedzę, nienawiść, niemoc, nietrwałość, niepokój i niewiarę. Murkwi nie będzie.
Zawstydzony Klapaucjusz wyjąkał, że może nikt nie zauważy…
Autor zdjęcia Taton Moïse / Unsplash