– Jedną z najbardziej uderzających cech naszej kultury jest ogromna ilość wciskanego kitu. Wszyscy o tym wiemy. Każdy z nas dorzuca swój kamyczek – pisał w 1986 roku Harry G. Frankfurt w eseju O wciskaniu kitu.
Filozof twierdzi, że wciskanie kitu staje się nieuniknione, kiedy okoliczności wymagają od kogoś mówienia o sprawach na których się nie zna.
Trzy dekady później produkcja bullshitu idzie pełną parą, rozmach jest imponujący.
Poza konkurencją w tej dyscyplinie są z pewnością politycy i samozwańczy eksperci. Każdy może dodać coś od siebie, któż nie uległ pokusie – nie wiem, ale się wypowiem. Przerastają cię fakty, tym gorzej dla nich.
Wciskającemu kit nie idzie o prawdę, ani o fałsz, ale o sam fakt wypowiedzenia się. Jest obojętny na fakty, dobiera je instrumentalnie i to odróżnia go od kłamcy, który ukrywa intencję. Choć wciskając kit popełnia fałszerstwo, to jeszcze nie znaczy, że mówi nieprawdę.
Praktyczna rada: nie uciekaj się do kłamstwa, jeśli możesz wykpić się kitem…
[996 znaków]
26.05.2016