Ikonoklaści, obrazoburcy, heretycy. Skąd się biorą buntownicy?


Co sprawia, że jedni z nas postrzegają rzeczywistość radykalnie inaczej, mają odwagę opowiadać o swoich pomysłach i potrafią przekonać do nich innych? Neurobiologia proponuje odpowiedź.

W 1997 r. Steve Jobs wraca do Apple po 12 latach, aby ocalić firmę przed bankructwem. Firma potrzebuje nowego otwarcia, określenia własnej tożsamości, przypomnienia wartości.

Jobs uważał, że można o kimś wiele powiedzieć, wiedząc kto jest jego mistrzem, mentorem, na kim się wzoruje. Firmowym wyznaniem wiary jest reklamówka Here is to the Crazy Ones, część kampanii Think Different.

– Za tych, co szaleni. Za odmieńców. Buntowników. Awanturników. Niedopasowanych. Za tych, co patrzą na świat inaczej. Oni nie lubią zasad. Nie szanują status quo – Richard Dreyfuss wypowiada słowa, które zapisały się w historii marketingu.

Na ekranie pojawia się Albert EinsteinBob DylanMartin Luther King, Jr.Richard Branson,  John LennonBuckminster FullerThomas EdisonMuhammad AliTed TurnerMaria CallasMahatma GandhiAmelia EarhartAlfred HitchcockMartha GrahamJim HensonFrank Lloyd WrightPablo Picasso

Oddając hołd 17. postaciom symbolizującym wartości ważne dla Apple, firma przypomina również pracownikom, po co przychodzą do pracy.

Większość z nich to idole Jobsa. Na ogół byli to twórczy ludzie, którzy podejmowali ryzyko, nie zwracali uwagi na porażki i kładli na szalę swoją karierę, postępując w sposób inny, niż się ogólnie przyjęło – pisze Walter Isaacson w biografii Jobsa. 

Kim jest ikonoklasta?

W wyniku erupcji podwodnego wulkanu na Morzu Egejskim w 726 r. w pobliżu Santorini powstała wyspa Palea Kameni. Towarzyszące mu pióropusze ognia, strumienie lawy i chmury popiołu zostały zinterpretowane jako ostrzeżenie. Rok później rozpoczęło się oblężenie Nicei, gdzie w 325 r. odbywał się pierwszy sobór kładący podwaliny pod wiarę chrześcijańską. 

Szukając wyjaśnienia dla boskiego gniewu, Leon III uznał, że wina leży po stronie grzechu bałwochwalstwa (idolatria – oddawania czci świętym obrazom.

Usuwając obrazy przedstawiające Chrystusa nie tylko rozpoczął konflikt z Watykanem, ale zapoczątkował ikonoklazm, ruch zwalczający podobizny świętych na obrazach. Mimo, że historyczne zasługi cesarza związane są z obroną Bizancjum przed Arabami, w historii zapisał się jako niszczyciel ikon (więcej tu).

Chociaż w tym sensie pojęcie ikonoklasty dotyczy przeciwnika świętych obrazów, niszczyciela ikon, stało się synonimem bluźniercy, obrazoburcy i weszło do języka. W oryginalnym znaczeniu rzadko bywa używane w języku polskim.

Dziś ikonoklasta oznacza kogoś kto świadomie lub nie przyznaje, że tworzenie jest również aktem destrukcji.

– Aby stworzyć coś nowego, trzeba również zburzyć konwencjonalne sposoby myślenia. Ikonoklasta widzi świat w odmienny sposób niż inni. Potrafi zrobić coś, o czym inni twierdzą, że zrobić się nie da – przekonuje Gregory Berns w książce Iconoclast. A Neuroscientist Reveals How to Think Differently.

Jego zdaniem postaci takie jak Edwin Howard Armstrong, Walt Disney, Henry Ford, Burt Rutan, Arthur Jones czy Steve Jobs wpisują się w definicję ikonoklasty.  I pewnie zgodziłby się dopisać do tej listy bohaterów z reklamy Apple. 

Podręcznik użytkownika: do heretyka w trzech krokach

Skąd się biorą odmieńcy i wizjonerzy, osoby potrafiące kwestionować porządek, wyznaczać nowe sposoby myślenia i uparcie podążające własną drogą? Artyści, naukowcy, przedsiębiorcy, myśliciele. Rola buntownika nie jest ani oczywista, ani łatwa. Jedni odnoszą sukces, inni przegrywają, umierają niezrozumiali, albo popełniają samobójstwo jak Edwin Howard Armstrong.

Berns jest neurobiologiem, zawodowo zajmuje się badaniem mózgu (neuroekonomia), do wyjaśnia fenomenu buntowników podchodzi od strony naukowej. Zidentyfikował trzy czynniki, które w decydujący sposób definiują postać ikonoklasty.

1. Zdolność mózgu do przetwarzania informacji

Wyzwaniem dla homo sapiens są energochłonne czynności związane z przetwarzaniem informacji. Mózg zużywa znacznie mniej zasobów, gdy idzie na skróty (stereotypy), myśli w uproszczony sposób (heurystyki), odwołuje się do doświadczenia z przeszłości czy powiela opinie innych.

Sposób postrzegania rzeczy to kluczowa cecha ikonoklasty. Dlaczego? Ponieważ faktycznie widzi świat inaczej, jego mózg nie wpada w pułapkę energetyczną (efficiency trap), w efekcie inaczej przetwarza dane.

– Przełomy w percepcji nie biorą się ze zwykłego wpatrywania się w obiekt i intensywnego myślenia o nim, pochodzą z systemu percepcyjnego, który jest konfrontowany z czymś, czego nie wie, jak interpretować. Nieznajomość zmusza mózg do odrzucenia zwykłych kategorii percepcji i tworzenia nowych – przekonuje Berns.

Jego zdaniem umiejętność omijania płycizn zagrażających głębokiemu myśleniu może być zarówno wrodzona jak i wyuczona. W tym miejscu warto sięgnąć po Pułapki myślenia Daniela Kahnemana, książka ukazała się trzy lata po publikacji Bernsa.

2. Sposób reagowania na strach

Strach to potężna przeszkoda na drodze do podzielenia się z innymi pomysłem lub zaskakującym odkryciem. Znamy to doskonale z codziennych sytuacji, kiedy strach przed publicznym wystąpieniem, oceną czy publicznym ośmieszeniem zniechęca do wyjścia przed szereg nawet oryginalnych myślicieli.  

To naturalny, głęboko ludzki lęk. Przez tysiące wytworzyliśmy mózg, który ceni kontakty społeczne, a jego właściciel woli być wśród swoich niż na zewnątrz.  Myślenie poza utartymi ścieżkami oznacza oddzielenie się grupy czy plemienia, a to grozi śmiercią.  Myślenie grupowe wpływa również na percepcję jednostki co pokazują eksperymenty.  Dlatego wyzwaniem dla innowatora czy lidera jest wierność wizji mimo społecznej presji. 

Ze strachem potrafił poradzić sobie Henry Ford. W czasie, gdy pracował dla Edisona przyszłość wiązano z elektrycznością. Ford zakwestionował tę wizję świata i pracował nad rozwojem silnika spalinowego, w który wyposażył pierwotnie Model A. Do sukcesu jakim był model T w 1908 r.  wykorzystał francuską stal zawierającą  wanad, trzykrotnie mocniejszą od zwykłej stali. Dzięki niej małe silniki spalinowe z łatwością napędzały lekkie auto.

– Ten, kto się boi przyszłości, kto boi się porażki, ogranicza swoje działania. Porażka jest tylko okazją, by mądrzej zacząć od nowa. Nie ma wstydu w uczciwej porażce; jest wstyd w strachu przed porażką – uważał Henry Ford.

3. Inteligencja społeczna

Zakładając, że kandydat na heretyka pokonać oczywistość percepcji i strachu, teraz musi przekonać do własnych pomysłów innych. Jako, że jego pomysły same w sobie są brawurowe, padają na nieprzygotowany jeszcze grunt, dlatego innowator musi skutecznie zbudować sieć relacji i pozyskać sojuszników. To największe przekleństwo ikonoklasty, gdy nie może tego zrobić, bo idea wyprzedza epokę, albo ryzykuje społeczny ostracyzm, bo nie potrafi przekonać do swojej racji innych.

Dwa aspekty inteligencji społecznej odgrywają istotną rolę w sukcesie lub porażce: znajomość i reputacja. Do sprzedaży pomysłu potrzebna jest pozytywna reputacja, a rozpoznawalność pomaga ją zbudować. W tej roli zdaniem Bernsa doskonale odnajdywał się Pablo Picasso. Był najbardziej płodnym artystą w dziejach, jego twórczość znali wszyscy. Obracał się w różnych kręgach towarzyskich, obdarzony charyzmą budził powszechne zainteresowanie nawet, jeśli jego sztuka pozostawała niezrozumiana. Odnoszący sukcesy ikonoklasta potrafi nawiązać kontakt z ludźmi, którzy początkowo nie tylko nie podzielają jego poglądów, ale po prostu mogą ich nie rozumieć.

Nie potrafił tego zrobić wspomniany Howard Armstrong. Wynalezione przez niego technologie zapoczątkowały erę komunikacji radiowej, były wykorzystywane w obu wojnach światowych. Jego rewolucyjnym wynalazkiem było radio oparte na modulacji częstotliwości fal radiowych (FM), nie potrafił jednak stawić czoła dominacji rynku radiowego opartego o modulację amplitudy (AM) i powszechnemu przekonaniu, że nie da się zbudować radia FM (więcej tu), do końca życia procesował się o patenty.

W przypadku biznesu, sposobem na przekonywanie do nowatorskich produktów czy usług jest odwoływanie się do early adopters, poszukiwaczy nowości, otwartych na nowinki, za których głosem pójdą inni. To taktyka na której opiera się np. Apple. Dla Bernsa, Steve Jobs uosabiał nie tylko odmieńca z krwi i kości, ale ikonę. Był obdarzony talentem do jednoczenia ludzi wokół pomysłów, a jego dar patrzenia ludziom w oczy bez mrugania i pełnego pasji przekonywania zyskał miano pola zniekształcania rzeczywistości. 

Heretycy zakażeni wirusem przekory

Kiedy Jobs upamiętnia 17 bohaterów, Karol Jałochowski rozmawia z 22 postaciami naukowej ekstraklasy w książce Heretycy, Buntownicy, Wizjonerzy.  Są wśród nich odkrywcy struktury DNA (James D. Watson), konstruktorzy bomby atomowej, kryptolodzy kwantowi (Artur EkertCharles H. Bennett), także filozof umysłu Daniel C. Dennett, Julian Barbour, Susan Blackmore czy David Krakauer, kierujący jedynym w swoim rodzaju Santa Fe Institute – miejscem dla ekscentryków chadzających po własnych drogach ciekawości.

Co ciekawe, niektórzy ominęli tradycyjną ścieżkę akademickiej kariery, wielokrotnie zmieniali pola zainteresowań, jak nazywany najsłynniejszym heretykiem nauki Freeman Dyson. – Wszyscy oni są też nosicielami nieuleczalnego wirusa przekory, sprzeciwu, rebelii lub wręcz programowej herezji wobec zastanego krajobrazu intelektualnego – trochę jak Pippi, albo jak Ronja, córka rozbójnika, tyle że z doktoratem – wyjaśnia autor. 

Czemu większość to mężczyźni? Autor odpowiada, że w czasach, gdy większość z nich osiągała szczyty wydajności twórczej, sama obecność kobiet w nauce była wciąż czymś wyjątkowym. Mimo zmian które zaszły, kontekst akademicki pozostawał pod męską dominacją. Osobność, bunt, herezja nie były tym rodzajem ekstrawagancji, na którą kobiety mogły sobie pozwolić, chcąc utrzyma stanowisko, o ile je w ogóle miały – wyjaśnia Jałochowski.

Większość jego bohaterów znalazła się w szeroko rozumianej akademii, ale też z trudem, kilku dostało Nobla. Niektórzy bohaterowie wybierali więc indywidualny tryb dociekania, trudniejszy i ryzykowny. Współcześnie, system dawniej wyrozumiały dla jednostek wykraczających poza schematy, coraz częściej rządzi się punktozą, wyścigiem na liczbę cytowań i grantów.  – Współczesne środowisko akademickie przypomina niekiedy wręcz fabrykę parówek –  uważa matematyk Gregory Chaitin, jeden z rozmówców.

Zrodzeni i stworzeni 

Skąd biorą się ci wszyscy ludzie? Co sprawia, że myślą inaczej? Geny, wychowanie, edukacja, własna praca nad sobą, wszystko po trochu?

Zdaniem Bernsa istnieją dwa rodzaje obrazoburców. Pierwszych nazwijmy genetycznymi – tacy się urodzili, kontrowersyjność mieli we krwi, jest ich mniejszość, to zwykle znane postaci. Drudzy stali się nimi w wyniku okoliczności, pozytywnych zbiegów okoliczności, gdy potrafili zachować się inaczej. Być może, gdyby nie sytuacje z jakimi się mierzyli, problemy jakie musieli rozwiązać, nie pojawiłaby się okazja do wyzwolenia ich twórczego (destrukcyjnego) potencjału. Żyją pośród nas, nie muszą być szerzej znani. 

Gregory Berns optymistycznie uważa, że prawie każdą funkcję mózgu można zmienić poprzez ciężką pracę, praktykę i doświadczenie. Przekonuje, że możemy zmienić sposób w jaki postrzegamy rzeczy. Jak?

Najskuteczniejszym rozwiązaniem jest bombardowanie mózgu bodźcami, z którymi wcześniej się nie zetknął, wystawianie się na nowe wrażenia. Dziś powiedzielibyśmy być może o wychodzeniu poza swoją informacyjną bańkę. Także szukanie nowych problemów do rozwiązania, które wymagają nowego sposobu myślenia, podejmowania ryzyka czy włączania ciekawości. To nowość uwalnia proces percepcji z okowów przeszłych doświadczeń i zmusza mózg do tworzenia nowych ocen, kategoryzowania doświadczeń. Czasem może pomóc zmiana otoczenia w sensie fizycznym jak i społecznym, czyli nowi znajomi.

Jednak posiadanie magicznej trójcy cech – percepcji, odwagi i społecznej inteligencji  – nie jest konieczne, aby przekonywać innych do idei. Każdy na swój sposób może zmieniać najbliższe otoczenie. Można współpracować w zespole z innymi osobami, które posiadają umiejętności społeczne albo zastąpią mnie w opowiedzeniu o pomyśle. Łatwiej takie procesy inicjować w firmie czy społeczności, w której znajdziemy osoby o komplementarnych cechach. W odpowiednim otoczeniu, sprzyjających warunkach odmieńcy mogą być atutem w organizacji. 


, , , ,